piątek, 25 stycznia 2013

Wstęp raz jeszcze


Cały materiał przygotowany w formie akademickiej i mający charakter opracowania merytorycznego zgodnego z ogólnymi zasadami przygotowywania prac, będzie dostępny w serwisie wrzuta.pl w najbliższym czasie. Na blogu zostaną zaprezentowane poszczególne rozdziały opracowania, jednakże, aby mieć pełny wgląd do niniejszej pracy (łącznie z przypisami merytorycznymi) prosimy o zapoznanie z pełną wersją.

Będzie ona również dostępna w formacie .pdf.

odnowafundamentow.wrzuta.pl 

Osoby zainteresowany prosimy o kontakt: odnowafundamentow@gmail.com

środa, 23 stycznia 2013


Zranienia duszy i ducha
W rozdziale wielokrotnie używane są sformułowania mówiące o „zapraszaniu Jezusa do zranień”, „obserwowaniu co Jezus robi i mówi”. Z rozmowy z osobą, która przez dwa lata była zaangażowana w służbę odnowy fundamentów oraz dwukrotnie była jej świadczona „posługa” wiemy, że na tym etapie miała miejsce wizualizacja osoby „Jezusa”. Biblia nic nie mówi o „wizualizacji”. A biorąc pod uwagę, że stanowi to jeden z fundamentów tej służby, należałoby sądzić, że będzie to miało solidne biblijne uzasadnienie. Dave Hunt stwierdza, że idea tworzenia w umyśle przejrzystego obrazu, aby uzyskać efekt w świecie fizycznym, nie tylko jest nieobecna w Biblii, jest obecna w całej literaturze okultystycznej od najdawniejszych czasów i stanowi jeden z podstawowych narzędzi szamanizmu (1). Zaznaczmy, że wizualizacja jest podstawową techniką w wewnętrznym uzdrawianiu i uzdrawianiu wspomnień.
A teraz ciekawostka: jedną z osób, które „reklamowały” książkę Kylstra, jest John Sanford. Dlaczego to takie ważne?. Ma to ogromne znaczenie jeśli chodzi o „wizualizację” w posłudze służby odnowy fundamentów. A mianowicie wiąże się to bezpośrednio z Agnes Sanford, która jest odpowiedzialna za wprowadzenie „wizualizacji” i technik „uzdrawiania wspomnień” do Kościoła. John i Paula Sanford stwierdzili, że: „Agnes Sanford była dla nas wszystkich pionierką w dziedzinie wewnętrznego uzdrawiania przez modlitwę…” (2). Agnes Sanford zdecydowanie bliżej do New Age lub też do mistyki dalekowschodniej aniżeli do chrześcijaństwa. Sanford twierdziła min, że „jesteśmy częścią Boga”, nazywała Boga „pierwotną Energią”, a Jezusa „najgłębniejszym z psychiatrów” (3). Szamańska metoda uzdrawiania zranień z przeszłości itp. została schrystianizowana. Zwolennicy wizualizacji w Kościele nie są gotowi przyznać, że stanowi ona rdzeń wierzeń religijnych o rodowodzie demonicznym, jednoznacznie wrogich chrześcijaństwu. Celem niniejszej rozprawy nie jest wizualizacja dlatego też na tym etapie zakończymy rozważania na ten temat. Jednakże z uwagi na ogromne zagrożenie duchowe temat ten nie mógł być przemilczany. Służba odnowy fundamentów opiera się na wizualizacji, przez co stanowi niebezpieczeństwo. Zwróćmy również uwagę na słowa Aleksandry Kowal: „Ludzie sądzą, że ponieważ to Jezus działa we wnętrzu, wszystkie osoby zajmujące się tym uzdrawianiem niezawodnie muszą pochodzić od Niego. Niemniej jednak, chociaż ruch uzdrowienia wewnętrznego uważa się za chrześcijański – w dużej mierze posługując się Pismem Świętym oraz stosując wizualizację czy tylko wyobrażanie sobie Jezusa – ruch ten pochodzi „ze świata” i „z ciała”. Polega na ideach psychologicznych i technikach zebranych i wchłoniętych ze świata. Cały proces przemawia do „ciała”, ponieważ to właśnie „ciało” może być „uzdrowione”, a nie potępione z powodu grzechu. Należy poddać pod rozwagę, czyim dziełem jest to zwiedzenie”.


1. D. Hunt, T.A.McMahon, Zwiedzione chrześcijaństwo, Kraków 1994, str.109
2. Ibidem, str. 117
3. Ibidem

wtorek, 22 stycznia 2013


Nieboże przekonania
Synonimem tego rozdziału powinno być: psychoterapia ubrana w płaszczyk chrześcijaństwa. Psychoterapia jest niczym innym jak techniką mającą leczyć problemy natury psychologicznej.
 „Czy kiedykolwiek słyszałeś kolegów drwiących: Joey to mamisynek, lizus lizus?. Takie stwierdzenia są bardzo powszechne. W rezultacie stają się one rdzeniem systemu Niebożych przekonań, które podkopują poczucie własnej wartości i zdolność do odniesienia sukcesu” (1).
Jest to bardzo spójne z terapią humanistyczno-egzystencjalną ukierunkowaną na zaburzenia powstałe w dzieciństwie pacjenta. Nie jestem kompetentny, aby wykazywać się wiedzą dotyczącą ludzkiej psychiki oraz odpowiednich form pomocy. Jednakże miałem niejednokrotnie kontakt z psychoterapią na poziomie zarówno akademickim jak i medycznym i z całą pewnością mogę stwierdzić, że zdecydowana większość rozdziału można by sklasyfikować w ramach procesu psychoterapeutycznego. Ciekaw jestem jak wcześniej ludzie radzili sobie z podobnymi „niebożymi przekonaniami” w czasach kiedy małżeństwa Kylstra jeszcze nie otrzymało swojego „objawienia” od Boga?.
„Cokolwiek zasiejemy z wiarą, oczekiwaniem i absolutnym przekonaniem, że to dostaniemy – otrzymamy na pewno” (2). To jest „ewangelia wg. B. Hinna” nie Jezusa Chrystusa. W myśl ideologii tego nurtu wiara jest naszym gwarantem wszystkiego: od uzdrowienia po pomyślność finansową. Jeśli jesteś chory to znaczy, że masz po prostu za mało wiary. Benny Hinn jest tak fałszywym nauczycielem, że w jednym ze swoich nagrań stwierdził, że dla niego uzdrowienie jest jednoznaczne z nawróceniem. Jeśli nie jesteś uzdrowiony, powinieneś w ogóle zastanowić się nad kwestią swojego zbawienia.
„Spójrzmy na następny fragment z Ew. Mateusza (7:1-2). Wyraża on również prawo siania i zbierania. Potwierdza, że ile zasiejemy, tyle też zbierzemy i pokazuje właściwie proporcje. Jeśli siejemy za pomocą łyżeczki do herbaty, to będziemy zbierać żniwo adekwatne do siania łyżeczką do herbaty” (3).
To również jest propaganda ludzi z Ruchu Wiary i innych fałszywych nauk. Bardzo często ma na celu po prostu wyciągnięcie od ludzi jak największej ilości gotówki. Prześledźmy cytowany fragment Ewangelii Mateusza i zastanówmy się czy możemy dojść do takich samych wniosków?
„Każdy, kto chce być bogaty, powinien spojrzeć w Ew. Łukasza 6:38, gdzie przeczyta: Dawajcie, a będzie wam dane. To jest Słowo Boże, które mówi, że jeśli zasiewamy ziarno poprzez dawania i nam będzie dane. To nas nie ominie” (4). Wielokrotnie czytałem ten fragment Słowa Bożego i nigdy nie odniosłem go do bogactwa. No chyba, że autorzy mają na myśli nasze bogactwo w Chrystusie, a nie stricte materialne to wtedy zgodzę się.
Końcówka rozdziału przekazuje wskazówki dla osoby, której świadczona jest posługa. Wśród kilku z nich znajdziemy min: „Niech się modli i rozmyśla nad treścią nowych Bożych przekonań przynajmniej przez trzydzieści dni od zakończenia posługi w ramach swoich codziennych rozważań” (5). Jest to proces afirmacji. Afirmacja jest procesem w psychologii polegającym na powtarzaniu pozytywnych stwierdzeń wpływających na akceptację siebie. Jest to psychotechnika medytacji stosowana w procesach psychoterapeutycznych.


1. Ibidem, str.119
2. Ibidem, str. 123
3. Ibidem, str. 127
4. Ibidem
5. Ibidem, str. 149

niedziela, 20 stycznia 2013


Grzechy ojców i wynikające z nich przekleństwa (1).
Na początku rozdziału autorzy przytaczają historię kobiety nazwanej Dolores, która ma być współczesnym przykładem obrazującym sposób w jakich grzechy ojców wpływają na całą rodzinę. Czytając ten fragment jest on dla mnie dziwny i niespójny logicznie. Na samym początku autorzy stwierdzają, że Dolores to kobieta kochająca Boga i służąca Mu. Chwilę później jest napisane, że Samuel, pierwsze dziecko Dolores, urodził się poza związkiem małżeńskim. Dlaczego autorzy nie wspomnieli czy w momencie narodzenia syna Dolores była chrześcijanką?. Później widnieje opis dzieci Dolores, które każde ma problem w swoim życiu natury seksualnej. Co ciekawe na samym końcu jest stwierdzenie, że niektóre z dzieci Dolores są wierzące tylko, że zmagają się z presją grzechów seksualnych (które jak na samym początku stwierdzono są grzechami ojców Dolores).
Czy nie widzimy w tym przykładzie absurdu?. Drogi czytelniku, Paweł w II Liście do Koryntian napisał fascynujące słowa: „Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, to, co stare, przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (II Kor 5:17). Spójrzmy co Duch Święty przekazał nam przez proroka Izajasza: „Nie wspominajcie dawnych wydarzeń, a na to co minęło już nie zważajcie!. Oto ja czynię rzecz nową: już się rozwija, czy tego nie spostrzegacie?” (Iz 43:18-19). W Liście do Rzymian Paweł napisał, że: „Zostaliśmy więc pogrzebani z nim (Jezusem) przez chrzest w śmierci, aby jak Chrystus został wskrzeszony z martwych przez chwałę Ojca, tak żebyśmy i my postępowali w nowości życia” (Rz 6:4). Dzięki niczym nie zasłużonej łasce Boga jesteśmy wolni. Ludzie na nowo narodzeni nie muszę analizować ani swojej przeszłości, ani tym bardziej przeszłości swoich przodków. Jezus Chrystus dał nam wolność dzięki czemu możemy żyć jako ludzie, którzy mają nadzieję w sercu, bo naszą nadzieją jest nasz Pan.
Fałszywi nauczyciele bardzo często uzasadniają całą swoją filozofię chrześcijańską na pojedynczym fragmencie tekstu biblijnego całkowicie wyrwanego z kontekstu. Co ciekawe, Ruch Wstawienniczy zdecydowaną większość swojej „ewangelii” buduje na Starym Testamencie, co samo w sobie z góry skazane jest na porażkę. W pewnym sensie autorzy mają rację definiując grzechy ojców. Spójrzmy na słowa apostoła Pawła: „Dlatego tak jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak też na wszystkich ludzi przyszła śmierć, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” (Rz 5:12). Wszyscy otrzymaliśmy w spadku grzeszną naturę pierwszego człowieka. I w pewnym sensie jest to dziedziczne obciążenie, skalanie grzechem. Dzięki Bogu, że nie zostawił nas samych i kilka wersetów dalej czytamy: „Tak więc przez przestępstwo jednego na wszystkich ludzi spadł wyrok ku potępieniu, tak też przez sprawiedliwość jednego na wszystkich ludzi spłynął dar ku usprawiedliwieniu dającemu życie” (Rz 5:18). Jezus Chrystus dał nam nowe życie „abyśmy istnieli dla uwielbienia jego chwały, my którzy wcześniej położyliśmy nadzieję w Chrystusie” (Ef 1:12).
Kylstra piszą, że: „Bóg przedstawiając Izraelitom wymagania związane z systemem ofiarniczym, jednocześnie ustanowił swój sposób przebaczania człowiekowi grzechów i oczyszczania go z winy. Boży plan osiągnął swoje wypełnienie w Jezusie, zabitym Baranku. Na czym polega udział człowieka w tym planie?. Na wyznaniu jego grzechów i odwróceniu się od nich” (2). Amen. I na tym powinien zakończyć się ten rozdział. Niestety jak to my ludzie mamy w zwyczaju, zaczynamy dodawać własną teorię i wyjaśniać co tak naprawdę Bóg miał na myśli. Bo przecież to co mówi Słowo Boże jest dla nas zbyt proste, ażeby było prawdziwie.
            „Jeśli wyznamy nasze grzechy, a także grzechy naszych ojców, jeżeli ukorzymy się, On wspomni na swoje przymierze. Innymi słowy, będzie pamiętał, że jesteśmy częścią Jego rodziny. Zasada ta nazywana jest „pokutą utożsamienia”, ponieważ utożsamiamy się z naszymi przodkami i wyznajemy grzechy zarówno w ich, jak i własnym imieniu” (3). W Biblii nie ma czegoś takiego jak pokuta utożsamienia. Osobiście znam osobę zaangażowaną w posługę odnowy fundamentów, która była „zniewolona” myśleniem o ciągłym wyznawaniu grzechów przodków i doszukiwania się niepowodzeń w swoim życiu w kontekście życia swoich przodków. Jest to absurd. Nie jest to biblijne i powinno być przez nas z całą stanowczością odrzucone. Jezus Chrystus w swojej niezrozumiałej dla nas łasce i miłości, oddał za nas swoje życie. Jego krew oczyszcza i zbawia. Nie jesteśmy związani ani z własną przeszłością, ani też nie musimy utożsamiać się z naszymi przodkami.  W dalszej części autorzy próbują słowa apostoła Jana (zobacz 1J 1:9) wykorzystać na swoje potrzeby. Jednakże apostoł wyraźnie mówi o „naszych grzechach” a nie grzechach ojców. Zwróćmy uwagę, że autorzy wprowadzają pewne ciekawe pojęcie jak „stawanie w wyłomie” czyli wyznawanie grzechów w zastępstwie. Jest to kłamstwo. W Biblii nie ma praktyk w których możemy wyznawać czyjeś grzechy w zastępstwie tej osoby. Dla mnie w tym momencie posłudze Kylstra bliżej jest do mormońskich praktyk przyjmowania chrztu za zmarłych, aniżeli do biblijnego chrześcijaństwa.
Są bowiem sytuacje, gdy dzieci umierają z powodu grzechu swoich rodziców. Kiedy czyjeś występki przekraczają granice Bożej sprawiedliwości, wówczas cała rodzina może zostać skazana na śmierć” (4). W pierwszej chwili te słowa wydają nam się całkowitym nieporozumieniem. Nie tylko z uwagi na próbę zrozumienia istoty Boga i Jego sprawiedliwości (co z góry skazane jest na porażkę), ale również na fakt, że Bóg może całą rodzinę skazać na śmierć. Spójrzmy na Księgę Jozuego i świętokradztwo Achana. Achan przywłaszczył sobie przedmiot obłożony klątwą i tym samym naruszył przymierze Pana. Konsekwencją tego było ukamienowanie i spalenie całej rodziny oraz dobytku Achana (Joz 7:11-26). Nasz Bóg jest Bogiem świętym i sprawiedliwym, który nie może tolerować grzechu. W komentarzu biblijnym MacDonald napisał: „fakt, że cała rodzina Achana podzieliła jego los, może nam wydawać się karą niezwykle surową, ale grzech to poważna sprawa. Wiara Rachab uratowała cały jej dom, zaś grzech Achana potępił jego dom. Poza tym jego rodzina musiała być świadoma tego czego się dopuścił, ponieważ to w jego namiocie zostały zakopane ukradzione rzeczy.  Niewykluczone, że dzieci pomagały mu w grzechu” (5). Niezależnie od interpretacji tego fragmentu pamiętajmy, że „Straszna to rzecz wpaść w ręce Boga żywego” (Heb 10:31). Dlatego tym bardziej uwielbiamy i dziękujmy Bogu za „Jezusa, który nas wyrwał od nadchodzącego gniewu” (1Tes 1:10). W dalszej części rozdziału autorzy na potwierdzenie swoich hipotez przytaczają między innymi przykład śmierci dziecka zrodzonego z cudzołożnego związku Dawida z Batszebą. Miejmy na uwadze, że wszystkie przykłady umieszczone w Tabeli B są przykładami ze Starego Testamentu.  Bóg zawsze poważnie traktował grzech i nie mógł nigdy tolerować grzechu w życiu ludzi. Bóg jednak się nie zmienił i nadal karą za grzech jest śmierć (Rz 6:23). Jednakże my żyjemy dzisiaj dzięki ofierze Jezusa Chrystusa na Golgocie. Zostaliśmy usprawiedliwieni i obciążający nas list dłużny został przybity do krzyża (Kol 2:14). Alleluja!!.
Rozmawiając z ludźmi biorącymi udział w służbie odnowy fundamentów, kilkakrotnie poruszaliśmy temat między innym Keenetha Copelanda. Co ciekawe osoby te były zawsze, negatywnie nastawione do Copeland Ministries jak i służby samego Kena i jego ekscentrycznej żony Glorii. Jednakże nikomu nie przeszkadzało to, że Kylystra powołują się na definicje utworzoną przez Keenetha. Dla mnie osobiście jest to co najmniej dziwne.
Dalej autorzy piszą, że: „Głównym źródłem przekleństw jest Bóg. Szokujące, prawda?. Bóg, nasz niebieski Ojciec, od którego pochodzi wszelkie dobro i doskonałe dary, jest także źródłem przekleństw” (6). Pisząc dalej Kylstra twierdzą, że najlepszym przykładem przekleństw Boga był potop oraz plagi egipskie. Zastanówmy się na spokojnie nad tymi przykładami. Czy potop był przekleństwem dla ludzi wierzących (czyt. Noe)?. Czy plagi egipskie były przekleństwem czy raczej błogosławieństwem Bożym dla narodu Bożego?.
Zgadzamy się, że ludzie niewierzący mogą być pod pewnego rodzaju przekleństwem (np. alkoholizm ojca czy też matki, narkomania czy też okultyzm). Nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że autorem tych przekleństw jest Bóg, bo jest to absurdem i nie taki obraz Boga widzimy przez pryzmat Biblii. Co ciekawe osoby, które znam oraz miejsca gdzie jest prowadzona ta posługa, są ludźmi nominalnie narodzonymi na nowo. Więc w myśl nauczania apostolskiego są osobami wolnymi od jakichkolwiek przekleństw czy też zniewoleń duchowych. W myśl teologii Ruchu Wiary oczywiście na czele tabeli z przekleństwami wymienione są przede wszystkim: śmierć, choroba, niedostatek.
Spójrzmy dalej: „To, że w istocie przekleństwa oraz błogosławieństwa skierowane są do całej ludzkości, wyrażają słowa zapisane w Księdze Przysłów” (7). I tutaj autorzy przytaczają odpowiedni fragment, pozwolę sobie również go zacytować, a czytelnik niech sam zdecyduje czy na jego podstawie można wywnioskować i potwierdzić tezę autorów.



1. Dzieci nie są karane za grzechy popełnione przez ich rodziców; ani tez rodzice nie są karani za grzechy swoich dzieci. Każdy z nas ponosi odpowiedzialność za własne grzechy. Księga Ezechiela 18.20 mówi nam, „Człowiek, który grzeszy, umrze. Syn nie poniesie kary za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego.” Werset ten w wyraźny sposób pokazuje, że kara za grzechy spada jedynie na osobę, która je popełniła. Jest pewien werset, który sprawił że niektórzy wierzą iż Biblia naucza o ponadpokoleniowej karze za grzech, lecz taka interpretacja jest niepoprawna. Werset ten pochodzi z 2 Księgi Mojżeszowej 20.5 i dotyczy bałwochwalstwa, „Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą.” Werset ten nie mówi tak bardzo o karze za grzech, ile o konsekwencjach grzechu. Mówi o tym, że konsekwencje grzechów człowieka mogą być odczuwalne przez następne pokolenie. Bóg mówił Izraelitom, że ich dzieci odczują konsekwencje postępowania własnych rodziców, jako naturalne następstwo ich nieposłuszeństwa i nienawiści względem Boga. Dzieci wychowane w takim środowisku będą popełniały podobne bałwochwalstwo, gdyż będą podążały utartym sposobem postępowania- nieposłuszeństwa. Rezultatem nieposłusznego pokolenia było tak głębokie zaszczepienie niegodziwości (deprawacja) w ich sercach, że musiało minąć kilka następnych pokoleń, aby mogli się od tego odwrócić. Bóg nie czyni nas odpowiedzialnymi za grzechy naszych rodziców, chociaż czasem cierpimy ze względu na konsekwencje jakie przychodzą w efekcie ich grzechów, tak jak przedstawia to fragment z 2 Księgi Mojżeszowej 20.5. Podobnie jak czytamy w Księdze Ezechiela 18.20, każdy z nas jest odpowiedzialny za własne grzechy i ponosi za nie karę. Nie możemy dzielić winy z innymi, ani też nikt inny nie jest odpowiedzialny za nasze grzechy. Istnieje jednak jeden wyjątek od tej zasady, i obejmuje to cały rodzaj ludzki. Jeden człowiek poniósł grzechy za innych i zapłacił za nich cenę, aby grzesznicy zostali w pełni usprawiedliwieni i uświęceni przed obliczem Boga. Tym człowiekiem jest Jezus Chrystus. Bóg posłał Jezusa na świat, aby zamienić jego doskonałość za nasz grzech. „On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą” (2 Koryntian 5.21). Jezus Chrystus poniósł karę za grzech tych, którzy przez wiarę go przyjmą. Źródło: http://www.gotquestions.org/Polski/Grzech-rodzicow.html
2. Chester i Betsy Kylstra, Zintegrowane …, str.66
3. Ibidem,
4. Ibidem, str. 69
5.  W. MacDonald, Komentarz biblijny do Starego Testamentu, Jastrzębie – Zdrój , str. 169
6. Chester i Betsy Kylstra, Zintegrowane …, str.86
7. Ibidem, str. 87

sobota, 19 stycznia 2013


Przyznam szczerze, rozdział 2 naprawdę mi się podoba i jest w nim wiele prawdy, która ma swoje uzasadnienie w Biblii. Popatrzmy jednak na str. 46 i słowa: „Jeżeli dana osoba zmaga się z kwestią przebaczenia, nie ograniczaj się jedynie do prostej modlitwy. Wezwij uzdalniającą moc Ducha Świętego …” (1). Duch Święty jest Bogiem. Czy my jako ludzie mam prawo i możliwość „wzywania” Go w określonym czasie i miejscu na nasze potrzeby?.
„Przebaczenie sobie może doprowadzić do akceptacji siebie, pokoju oraz „umiłowania” siebie samego” (2). Paradoksalnie kilka zdań wcześniej autorzy przyznali, że biblijnie nie da się uzasadnić przebaczania sobie samemu, a co za tym idzie akceptacji siebie. Przytoczony cytat może zdecydowanie zdziałać więcej zła aniżeli dobra. Biblia nigdzie nie naucza, że mamy akceptować i miłować siebie samych. Jest to wstęp do psychologii wartości i terapii humanistyczno - egzystencjonalnej wykluczającej grzeszność człowieka i potrzebę Bożej łaski (3).
Na stronie 55 autorzy umieścili tzw. Krzyż przebaczenia, którego używają podczas posługi w celu wizualizacji. Co ciekawe kilka stron wcześniej autorzy przyznali, że w przeszłości zajmowali się okultyzmem. Symbol który nazwali Krzyżem przebaczenia bardzo przypomina tzw. Krzyż celtycki (4). Opis z jednej ze stron okultystycznych mówi nam, że: Krzyż Celtycki to oś, pomost między światami, chroni i wybawia z trudnych sytuacji. Wzmacnia pewność siebie, przywiązanie do swoich korzeni i tradycji. Wierzono, że ma wpływ na rozwój telepatii, jasnowidzenia, telekinezy, dawał wenę twórczą i natchnienie. Osłania od niepowodzeń i chorób. Chroni przed niebezpieczeństwami w podróżach, także tymi duchowymi, przed ustępowaniem w sporach (5).  Być może autorzy kierowali się innymi inspiracjami umieszczając akurat ten symbol w swojej posłudze, jednakże przyjęcie jego w kręgach ezoterycznych i okultystycznych powinno wzbudzić nasz niepokój i zastanowienie.
W dalszej części rozdziału autorzy skupiają się na przebaczaniu ludziom i min. wyznawaniu grzechów zmarłych. Jako, że stanowi to jedną z fundamentalnych cech służby odnowy fundamentów i jednocześnie jest jej największych absurdem, zajmiemy się tym w dalszej części opracowania.
Przebaczenie to Boży dar. Cud, który Bóg czyni w naszym życiu. Prawdziwie wierzący chrześcijanin w którego sercu mieszka miłość Chrystusowa nie będzie miał problemu z wybaczaniem. Nie będzie potrzebował wizualizacji krzyża przebaczania, czy posługi osób trzecich. Wybaczanie bardzo często jest trudnym procesem, bo jest wbrew naszej ludzkiej naturze. Ale dla Boga nie ma nic niemożliwego. Pamiętamy, kiedyś podczas rozmowy z ludźmi zajmującymi się pomocą prześladowanym chrześcijanom na świecie, usłyszeliśmy takie zdanie, że w takich sytuacjach jak w Nigerii, kiedy muzułmanie zabijają ci najbliższych krewnych, wtedy tak naprawdę można zobaczyć kim jesteś w środku. Oni nie mają problemu z przebaczeniem, bo jak słusznie przyznają Kylstra, mamy obowiązek przebaczać. Skoro nasi bracia i siostry, którzy przechodzą przez rzeczy, które my tylko możemy zobaczyć w telewizji, nie mają problemów, aby przebaczać, to czy my powinniśmy?. Oni nie mają żadnej odnowy fundamentów, a Duch Boży w niesamowity sposób przyznaje się do ich życia. Wniosek może być tylko jeden.



1. Chester i Betsy Kylstra, Zintegrowane podejście …, str.46
2. Ibidem, str. 53
3. Jak przebaczenie i potrzebę „umiłowania siebie samego”, autorzy są w stanie odnieść do historii Sandy z 1 rozdziału?. Czy posługa odnowy fundamentów w jej przypadku miała polegać na odnowie własnej wartości?. Trudno tutaj uwierzyć, że kobieta wierząca nie była przekonywana przez Ducha Świętego o swoim grzechu (Ewangelia Jana 16:8)
4. Atrybut boga Odyna (Wodana). Symbolizuje most do innego świata, wyższej energii i wiedzy. Zgodność człowieka z wszechświatem. Poprzeczne ramiona znaku oznaczają świat niematerialny, ramię pionowe świat fizyczny, ziemski. Do tego dochodzi oparte na ramionach koło, symbol jedności i kompletności. Krzyż celtycki wywodzi się z wierzeń pogańskich, współcześnie nawiązują do niego neopoganie i nacjonaliści. Skinheadzi korzystają ze znaku w zastępstwie zakazanej swastyki. Istnieje „schrystianizowana” forma krzyża z przedłużonym dolnym ramieniem.
5.  http://sklep.tarotnet.pl/product_info.php?products_id=1667

piątek, 18 stycznia 2013


Demoniczna presja
Równolegle obok nas istnieje alternatywna rzeczywistość duchowa. Niektórzy z nas uważają to za bzdurę, natomiast inni starają się zbytnio eksponować tą ponadnaturalną rzeczywistość. Jako ludzie wierzący musimy mieć świadomość faktu, że szatan jest naszym realnym przeciwnikiem, a przede wszystkim realną istotą, która istnieje. Spójrzmy min na Księgę Joba w której szatan mówi: „Wędrowałem po ziemi i przeszedłem ją wzdłuż i wszerz” (Job 1:7). Świat duchowy istnieje i ma nierozłączny wpływ na nasze życie. W rozdziale poświęconym Demonicznej Presji jest wiele prawdy, ale jak zwykle są pewne rzeczy z którymi nie można się zgodzić. Zobaczmy na stronę 211 i stwierdzenie: „Studiując Biblię, odkrywamy, że warunkiem koniecznym do uwalniania od demonów jest bycie nowo narodzonym wierzącym w Chrystusa. Niewątpliwie pomocne w tym jest napełnienie Duchem Świętym oraz posiadanie odpowiednich darów duchowych, jednak podstawowym kryterium jest bycie „wierzącym” (1). Zwróćmy uwagę na słowa „niewątpliwie pomocne”. Widać tutaj wyraźne przeniesienie znaczenia i eksponowanie mojego własnego „ja” w myśl autorytetu zgodnego z filozofią Ruchu Wstawienników. Z rozmów z braćmi zajmującymi się uwalnianiem wiemy, że w trakcie tego procesu występuje tylko jedna relacja: demon – Duch Święty. Bez Ducha Świętego nie możemy uczynić kompletnie nic w naszym życiu co byłoby podobne do natury naszego Pana, a co dopiero mieć jakąkolwiek szanse w starciu z siłami demonicznymi. Dlatego uważamy, że stwierdzenie, że Duch Święty jest niewątpliwie pomocny jest próbą deprecjacji Boga. Co więcej cytat powyżej jest w sprzeczności ze stwierdzeniem znajdującym się kilka zdań niżej mówiącym, że: „Kiedy patrzą na nas [demony] chcemy, aby ujrzały w nas Ducha Bożego, gotowego rozprawić się z nimi”.
W dalszej części autorzy wielokrotnie wspominają o tym, że „Bóg przekazał Kościołowi swój autorytet” i my jako wierzący mamy „autorytet i władzę nad demonami”. Osobiście uważamy, że Bóg nie przekazał Kościołowi żadnego autorytetu. To pojęcie stanowi legitymizację działań KRzK od lat, a w ostatnim czasie jest nasilone również w kościołach ewangelicznych, w których pastorzy na mocy owego „autorytetu” starają się wprowadzać coraz to nowsze rewolucje, systematycznie odciągając ludzi od jedynej Prawdy, która jest zawarta w Słowie Bożym. Jeżeli chodzi o władzę nad demonami, obrońcy służby odnowy fundamentów zapewne przytoczą fragment z Ewangelii Łukasza rozdział 10 wersety od 17 do 20. Jednakże jak zobaczmy dalej, owa „władza nad demonami” została przez autorów całkowicie przekształcona.
W naszej praktyce zdarzyło się, że Duch Święty polecił nam wyrzucić demona czarów pochodzącego z Europy. Powiedzieliśmy więc: „Wyjdźcie wszystkie demony czarów z Europy”. Wówczas, przemawiając ustami człowieka, demon odpowiedział: „Nie jestem z Europy, jestem z Haiti”. Nakazaliśmy mu wyjść. Następny powiedział: „Jestem z Dżakarty”. Także jego wyrzuciliśmy. W końcu objawił się demon czarów z Europy. Uśmialiśmy się z tego, jak arogancja i pycha doprowadziły demony do tego, iż same się ujawniły i pomogły nam w uwolnieniu” (2). Ta historia byłaby nawet śmieszna gdyby nie fakt, że autorzy mówią poważnie, a ogromna rzesza ludzi wierzy w takie rzeczy. „Ci zaś bluźnią przeciwko temu, czego nie znają” (Juda 1:10). Czy my jako ludzie wierzymy w to, że możemy śmiać się z demonów i szydzić z nich?. Czy naprawdę nasza arogancja jest, aż tak wielka?. „Lecz archanioł Michał, rozprawiając się z diabłem, spierał się o ciało Mojżesza, nie ośmielił się wypowiedzieć przeciwko niemu bluźnierczego oskarżenia, ale powiedział: Niech cię Pan skarci” (Juda 1:9).
Warto przytoczyć kolejny fragment z posługi kobiety imieniem Sandy: „Jej pastor, sam będąc ofiarą molestowania seksualnego w dzieciństwie, błagał ją, by zaspokoiła jego potrzeby, które „tylko ona mogła zaspokoić”. Demony zwiedzenia tak mocno uchwyciły jej umysł, że Sandy przekonana była, że te kłamstwa są prawdą. Wierzyła, że pomagając mu czuć się lepiej, robi dobrze. Spodziewała się, iż wkrótce pastor dotrze do punktu uzdrowienia, zyska pewność siebie, a cały kościół odniesie pożytek z jej ukrytych działań” (3). Pozwoliłem sobie podkreślić ten fragment. Inaczej mówiąc Sandy myślała że cudzołożąc z pastorem, żyjąc stale w oczywistym grzechu, pomoże mu czuć się lepiej, a żonaty pastor dotrze do punktu uzdrowienia, zyska pewność siebie a kościół z ich grzesznego i niemoralnego uczynku odniesie pożytek. Czytelniku nie widzisz w tym absurdu?. Tutaj nie trzeba posługi odnowy fundamentów, ale służby „strzelania ludzi po pysku” – ku upamiętaniu oczywiście. Czytając oczywiście dalej, autorzy stwierdzają, że Sandy była pod „kontrolą” czyjąś (oczywiście, a jakże mogło być inaczej).
W przypadku posługi dotyczącej demonicznej presji, duże znaczenie ma rozkazywanie. Autorzy rozumieją to: „Postawę osoby posługującej można porównać do człowieka nakazującemu małemu, obszczekującemu go pieskowi, aby przestał hałasować i poszedł do domu” (4). W dalszej części autorzy udzielają kolejnych wskazówek: „Drażnij demony za pomocą omówionych wcześniej sposobów. Przypominaj im, że są nieudacznikami pracującymi z największym nieudacznikiem i dla niego” (5).
Paweł w Liście do Efezjan napisał: „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, ale przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw rządcom ciemności tego świata, przeciw duchowemu złu na wyżynach niebieskich” (Ef 6:12).
Słowa Pawła ukazują nam prawdziwą naturę naszego przeciwnika, ale też jednocześnie dają nam obraz tego, że są to istoty potężne, z którymi sami nie możemy się równać ani też staczać równego boju. Dlatego też w dalszej części listu, Paweł wskazuje na „Duchową zbroję” chrześcijanina. Jezus, który poszedł do nieba, jest po prawicy Boga, i zostali mu poddani aniołowi, zwierzchności i moce (1P 3:22). Pychą jest uzurpacja i fałszywe przywłaszczenie sobie autorytetu, który pozwalałby na drwinę z istniejącego zła duchowego wokół nas.
Kylstra wielokrotnie piszą o danym nam autorytecie przez Jezusa, że Jezus dał nam władzę nad demonami itp. Momentami wydaje się, jakby to była główna myśl i siła w której tkwi „skuteczność” owej posługi. Dlaczego więc proces „biblijnej służby uzdrawiania” jest w ogóle procesem i nie ma żadnego odzwierciedlenia w Słowie Bożym?. Mamy podobno ten sam autorytet, który miał Jezus, ale dlaczego w przypadku Jego służby, wszystko wyglądało inaczej i o wiele prościej, aniżeli jest to przedstawione w omawianej książce?.



1. Chester i Betsy Kylstra, Zintegrowane …, str.211
2. Ibidem, str. 219
3. Ibidem, str. 221
4. Ibidem, str. 238
5. Ibidem, str. 246

„Przekleństwo Pańskie na domu występnego. On błogosławi mieszkanie uczciwych” (Prz 3:33).
Fakt, że przeklinamy samych siebie napawa większym smutkiem niż to, że przeklinają nas nasi rodzice czy inni ludzie. Niestety, nauczyliśmy się tego od rodziców, rówieśników oraz całego społeczeństwa. Oto kilka popularnych przekleństw tego rodzaju: nie potrafię mówić do grupy, nie pamiętam imion, nie umiem zacząć dnia bez filiżanki kawy. […] W liście do Filipian Paweł nalega, aby być zadowolonym w każdej sytuacji, a nie polegać na kawie itp.” (1).
Idąc dalej za absurdami: „Jeżeli złe słowa pod naszym adresem zostaną wypowiedziane przez osobę posiadającą autorytet duchowy lub autorytet wypływający z relacji (ojciec, szef w pracy itp.) należy liczyć się z „wprawieniem w ruch” przekleństwa” (2). Zastanówmy się nad tym fragmentem. Czy nie jest on po prostu głupi?. „Jak ptak, który ucieka, jak jaskółka, która ulatuje, tak jest z bezpodstawnym przekleństwem: ono się nie ziszcza” (Księga Przypowieści Salomona 26:2). Bóg nie zezwala na to, aby jego dzieci były przeklęte. Bóg jest suwerenny. Nikt nie ma mocy do tego by rzucić przekleństwo na kogoś, kogo Bóg pobłogosławił. Bóg jest jedynym, który może sądzić (3)
Czytelniku, a jeśli już naprawdę chcesz rozważać przekleństwa od Boga to zastanów się nad słowami Davida Wilkersona: „Na zepsutych ludzi Bóg zsyła przekleństwo w postaci zepsutych pasterzy. Daje im pasterzy według ich serca. Bałwochwalczy pasterze są powoływani, aby paść owce, które kochają bałwany” (4).
Dzieci urodzone po przyjęciu posługi stanowią pierwsze pokolenie nowej linii rodzinnej, zakorzenionej w rodzinie Bożej. Jest to wspaniałe błogosławieństwo, jakie można dać swojemu potomstwu- prawdopodobnie najważniejsze dziedzictwo obok pomocy w poznaniu Pana Jezusa” (5).  Intryguje mnie fragment „zakorzenionej w rodzinie Bożej”, jestem wielce ciekaw jak osoby udzielającej takiej posługi tłumaczą te słowa. Co to znaczy, że dziecko urodzone po przyjęciu posługi jest „zakorzenione w rodzinie Bożej”?. Autorzy dodają oczywiście, że jeszcze jest coś takiego jak „poznanie Pana Jezusa” bo inaczej ten fragment byłby zwykłym bluźnierstwem. A czy przypadkiem budowanie w kimś przekonania, że jego przyszłe dziecko jest już „zakorzenione w rodzinie Bożej”, po przyjęciu posługi, nie jest całkowicie sprzeczne z nauką biblijną?.
W podrozdziale Wolność dla naszych dzieci czytamy, że: „W przypadku niezbawionych dzieci konieczne jest wiele mądrości. Konkretne postępowanie będzie uzależnione od wielu czynników. Ducha Świętego proś o mądrość co do decyzji, czy modlić się z dziećmi w sferze grzechów ojców, a jeżeli tak, to kiedy, gdzie i jak” (6). Zwróćmy uwagę na słowa „niezbawionych”. Nie musisz głosić Ewangelii tym dzieciom, twoim priorytetem jest wyznawanie grzechów ojców. Jestem ciekaw jak w ogóle Bóg zbawiał i ratował ludzi przed objawieniem Kylstra?. Dla dzieci niezbawionych, podobnie jak dla innych ludzi nie znających Pana Jezusa, „mowa o krzyżu jest głupstwem” podobnie jak i Ewangelia. Czy nie powinniśmy im, podobnie jak i innym ludziom, głosić opamiętania i nadziei, która jest w Chrystusie?. Patrząc na przykład Jana Chrzciciela, apostołów czy samego Jezusa Chrystusa, widzimy inny model „wolności dla naszych dzieci”. Od nas zależy czy zaufamy temu co Duch Święty przekazał nam w Biblii czy będziemy budować się na objawieniach ludzkich.



1. Ibidem, str. 90
2. Ibidem
3.  Zobacz też: http://www.gotquestions.org/Polski/Przeklenstwo-chrzescijan.html
4.  Źródło: http://www.worldchallenge.org/pl/node/4084
5. Chester i Betsy Kylstra, Zintegrowane …, str.101
6. Ibidem, str.102