„Przekleństwo
Pańskie na domu występnego. On błogosławi mieszkanie uczciwych” (Prz 3:33).
„Fakt, że przeklinamy samych siebie napawa
większym smutkiem niż to, że przeklinają nas nasi rodzice czy inni ludzie.
Niestety, nauczyliśmy się tego od rodziców, rówieśników oraz całego
społeczeństwa. Oto kilka popularnych przekleństw tego rodzaju: nie potrafię
mówić do grupy, nie pamiętam imion, nie umiem zacząć dnia bez filiżanki kawy.
[…] W liście do Filipian Paweł nalega, aby być zadowolonym w każdej sytuacji, a
nie polegać na kawie itp.” (1).
Idąc
dalej za absurdami: „Jeżeli złe słowa pod
naszym adresem zostaną wypowiedziane przez osobę posiadającą autorytet duchowy
lub autorytet wypływający z relacji (ojciec, szef w pracy itp.) należy liczyć
się z „wprawieniem w ruch” przekleństwa” (2).
Zastanówmy się nad tym fragmentem. Czy nie jest on po prostu głupi?. „Jak ptak, który ucieka, jak jaskółka,
która ulatuje, tak jest z bezpodstawnym przekleństwem: ono się nie ziszcza”
(Księga Przypowieści Salomona 26:2). Bóg nie zezwala na to, aby jego dzieci
były przeklęte. Bóg jest suwerenny. Nikt nie ma mocy do tego by rzucić
przekleństwo na kogoś, kogo Bóg pobłogosławił. Bóg jest jedynym, który może
sądzić (3).
Czytelniku,
a jeśli już naprawdę chcesz rozważać przekleństwa od Boga to zastanów się nad
słowami Davida Wilkersona: „Na
zepsutych ludzi Bóg zsyła przekleństwo w postaci zepsutych pasterzy. Daje im
pasterzy według ich serca. Bałwochwalczy pasterze są powoływani, aby paść owce,
które kochają bałwany” (4).
„Dzieci urodzone po przyjęciu posługi
stanowią pierwsze pokolenie nowej linii rodzinnej, zakorzenionej w rodzinie
Bożej. Jest to wspaniałe błogosławieństwo, jakie można dać swojemu potomstwu-
prawdopodobnie najważniejsze dziedzictwo obok pomocy w poznaniu Pana Jezusa” (5). Intryguje mnie fragment „zakorzenionej w rodzinie Bożej”, jestem wielce ciekaw jak osoby
udzielającej takiej posługi tłumaczą te słowa. Co to znaczy, że dziecko
urodzone po przyjęciu posługi jest „zakorzenione
w rodzinie Bożej”?. Autorzy dodają oczywiście, że jeszcze jest coś takiego
jak „poznanie Pana Jezusa” bo inaczej
ten fragment byłby zwykłym bluźnierstwem. A czy przypadkiem budowanie w kimś
przekonania, że jego przyszłe dziecko jest już „zakorzenione w rodzinie Bożej”, po przyjęciu posługi, nie jest
całkowicie sprzeczne z nauką biblijną?.
W
podrozdziale Wolność dla naszych dzieci czytamy, że: „W przypadku niezbawionych dzieci konieczne jest wiele mądrości.
Konkretne postępowanie będzie uzależnione od wielu czynników. Ducha Świętego
proś o mądrość co do decyzji, czy modlić się z dziećmi w sferze grzechów ojców,
a jeżeli tak, to kiedy, gdzie i jak” (6). Zwróćmy uwagę na słowa „niezbawionych”. Nie musisz głosić
Ewangelii tym dzieciom, twoim priorytetem jest wyznawanie grzechów ojców.
Jestem ciekaw jak w ogóle Bóg zbawiał i ratował ludzi przed objawieniem Kylstra?.
Dla dzieci niezbawionych, podobnie jak dla innych ludzi nie znających Pana
Jezusa, „mowa o krzyżu jest głupstwem” podobnie jak i Ewangelia. Czy nie
powinniśmy im, podobnie jak i innym ludziom, głosić opamiętania i nadziei,
która jest w Chrystusie?. Patrząc na przykład Jana Chrzciciela, apostołów czy
samego Jezusa Chrystusa, widzimy inny model „wolności dla naszych dzieci”. Od
nas zależy czy zaufamy temu co Duch Święty przekazał nam w Biblii czy będziemy
budować się na objawieniach ludzkich.
1. Ibidem, str. 90
2. Ibidem
3. Zobacz też:
http://www.gotquestions.org/Polski/Przeklenstwo-chrzescijan.html
4. Źródło:
http://www.worldchallenge.org/pl/node/4084
5. Chester i Betsy Kylstra, Zintegrowane …, str.101
6. Ibidem, str.102
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz